autor: Rada Jedi » 19 sie 2023, 20:09
Podanie - Przykład 1
- Informacje ogólne
a. Nick na discordzie: Matemaks#3818
b. Wiek: 23
c. Krótki opis własnej osoby: Jestem studentem w dużym mieście, który pasjonuje się wyścigami koni, nowinkami technologicznymi oraz gwiezdnymi wojnami.
d. Doświadczenie z RP: Niestety nie posiadam żadnego doświadczenia w pisaniu RP, jednak chętnie nadrobię zaległości
- Karta postaci
a. Imię: Barg
b. Wiek: 25
c. Pochodzenie: Rampa II
d. Rasa: Człowiek
e. Opis wyglądu: Niewysoki chłopak o ciemnej karnacji, z wyraźną szramą na prawym policzku. Jego czujny, rozbiegany wzrok sugeruje, że Janno niejedno w życiu widział i słyszał. Przezorność młodzieńca podkreśla kolba blastera, która raz po raz wyłania się z przewiewnych szat w trakcie marszu.
f. Przeszłość postaci:
Barg urodził się w czwartym roku po bitwie o Yavin IV, na niezbyt ważnej i przeważnie ignorowanej planecie leżącej w Sektorze Korporacyjnym. Rampie II. Jedyne, co czekało go w dorosłym życiu, to praca w jednej z licznych fabryk, zajmowanie się górnictwem lub walka o przetrwanie w zatrutym świecie. Chłopak dorastał, każdego dnia, słysząc te słowa i wyrazy. Wszystko, czego doświadczył, czego uczył się i umiejętności, jakich nabywał miały przygotować go do życia pracownika. Bez szansy na wolne życie pośród gwiazd.
Życie na zatrutej, pustynnej i jałowej planecie nie należało do łatwych. Zanieczyszczenia z fabryk, niewielkie ilości wody pitnej, nieustannie rosnące wymagania Korporacji wpływały na każdy etap istnienia mieszkańców, na wszystkie ich działania, na nich samych. Jednak synowie i córy Rampy nie znali w swoim języku słowa „narzekanie”, brnąc do przodu przeciwko wszelkim przeciwnością. Poczucie wspólnoty, nawet jeżeli była to wspólnota nędzników, stanowiło opokę, której nawet najkwaśniejsze deszcze nie były w stanie zniszczyć. Tak oto Barg przeżył, przeżyłby móc pracować dla siebie i swojej przyszłej rodziny, dla swojej wspólnoty.
Przez lata, mężczyzna pracował na różnych funkcjach, na różnych stanowiskach, budując części do maszyn oraz urządzeń, które miały poprawić życie innych istot. Tylko nie mieszkańców jego planety. Przez lata rósł przez rangi zakładu. Jednak z każdym rokiem, korporacje wymagały więcej i więcej, nie dając nic w zamian. Ludzie zaczęli się powoli buntować, jednak czara goryczy została przelana krótko po wybuchu wojny z Vongami. A Barg, był pierwszym, który przeciwstawił się korporacją.
Gdy wybuchła wojna, korporacje doszły do wniosku, że mogę wyprodukować więcej i żądać więcej, podczas gdy rynek marnieje z każdą planetą zniszczoną przez Yuuzhan. Nie bacząc na pracowników, Ci w końcu rozpoczęli strajki, bunty, aż w końcu – rebelię. Urzędnicy na żądania o dostępie do wody pitnej, lepszych pracach i sensownych godzinach pracy, odpowiedzieli, wysyłając najemników, żeby zajęli się problemem. Zrozpaczeni mieszkańcy, wysłali prośbę o pomoc do Republiki.
Młody mężczyzna już zawsze pamiętać będzie dzień, w którym owa pomoc się zjawiła. Strażnicy sektora, uzbrojeni jedynie w blastery i własną odwagę przebijający się przez szeregi nikczemnych bandytów mających czelność nazywać się najemnikami. Obce mu istoty ratujące innych – bez potrzeby wynagrodzenia, bez potrzeby uznania, sławy lub fanfar – przed pewną śmiercią. Zwykłe istoty, które postanowiły im pomóc, nie bacząc na polityczne konsekwencje ani problemy. Zrobili to, bo było to słuszne. Zrobili to, bo tak robili bohaterowie. Tego dnia, Barg poprzysiągł sobie, że kiedyś również zostanie takim bohaterem. Nie wiedział jedynie jak.
- Informacje dodatkowe
a. Skąd dowiedziałeś się o Akademii? Z waszej reklamy na TikToku.
Podanie - Przykład 2
- Informacje ogólne
a. Nick na discordzie: Rubberburner#1234
b. Wiek: 16
c. Krótki opis własnej osoby: Uczeń technikum, zapalony majsterkowicz, uwielbiam czytać o wszystkim, co lata, szczególnie o najnowszych samolotach. W klimaty RPGów wciągnął mnie mój starszy brat i można powiedzieć, że jest to moje drugie hobby. Oczywiście jestem też fanem statków kosmicznych, stąd bakcyl do Star Wars!
d. Doświadczenie z RP: Minecraft, grałem także coś pokroju RP w TESO, ale krótko - rozpadło się. W klimatach Star Wars do tej pory w niczym nie brałem udziału, ale lubię to uniwersum.
- Karta postaci
a. Imię: Koobis Chattza
b. Wiek: 19
c. Pochodzenie: Rodia
d. Rasa: Rodianin
e. Opis wyglądu: Szczupły rodianin z wszechobecną, nadpobudliwą naturą. Zazwyczaj ubrany w przetarty, roboczy kombinezon, który spina ciężki pas, pełen rozmaitych, klekoczących narzędzi, zapasowych przewodów i czujników. Umorusany smarem, pachnący ciężką pracą, a równocześnie wiecznie uśmiechnięty - dzięki wierze, że przy odpowiedniej ilości pracy wszystko da się naprawić.
f. Przeszłość postaci:
Urodziłem się na Rodii, choć z dzieciństwa pamiętam niewiele. Moi rodzice mieli niewielkie przedsiębiorstwo transportowe i dużo podróżowali. Z interesem bywało różnie - często zmienialiśmy miejsca, statki, czasami domem był dla mnie przestronny pokój w pasażerskiej sypialni, innym razem zaś kąt brudnej ładowni. Szybko nauczyłem się pracować, by odciążyć rodziców. Wiecznie umorusany, z pasem pełnych narzędzi, pojawiałem się w kolejnych kosmoportach i błyskawicznie budziłem sensację. Mówili, że potrafiłem naprawić wszystko, ale tak naprawdę darem, jaki posiadałem, była umiejętność zrozumienia lepszych od siebie. Opowieści innych mechaników niosły bowiem nie tylko słowa, ale i obrazy, które jakimś cudem objawiały się w mojej głowie. Widziałem, jak coś naprawić, a moje ręce musiały jedynie powtórzyć zapamiętane czynności, zreplikować schematy. Krążyłem więc między kantyną a warsztatem, zdobywając wiedzę, nowych przyjaciół... a czasami i nowych wrogów.
Moją krótką karierę przerwała wojna. Cholerna wojna... Przedsiębiorstwo rodziców upadło, gdy kolejne wysyłane transporty padały łupem Yuuzhan Vongów. Za ostatnie pieniądze udało nam się kupić niewielki warsztat na Eruadu. Początkowo byłem w stanie pomagać ojcu w prowadzeniu biznesu, ale zew przygody nie dawał mi spokoju. Chciałem czegoś więcej, znacznie więcej, niż życie w ciasnej klitce z perspektywą kilku kredytów w kieszeni. Rodzice nie przyjęli tego dobrze, ale chyba zrozumieli, że siłą mnie nie zatrzymają. Wziąłem wszystko, co miałem - przetarty kombinezon, mój nieodłączny pas z narzędziami, garść kredytów i ulubiony, zdobiony wibronóż. Zatrudniłem się na pierwszym lepszym frachtowcu, który startował następnego dnia, oczywiście jako mechanik. Czułem, że los wskaże mi odpowiedni kierunek. Jak miała pokazać przyszłość, nie zawiodłem się...
- Informacje dodatkowe
a. Skąd dowiedziałeś się o Akademii?
Widziałem reklamę na jednej z grup discordowych, nie pamiętam której. Odwiedziłem Waszą stronę i mnie zaciekawiło.