- Informacje ogólne:
a. Imię: Patryk
b. Wiek: 20
c. Zamieszkanie: Polska/Krk
d. Zainteresowania: Sport, książki, filmy (Oczywista sprawa SW) ASG, polityka i wszelkie sprawy związane z militarią.
e. Krótki opis własnej osoby: Jestem sobie Patryk, raczej miły i towarzyski gość. Zawsze pomocny i chętny do noszenia tej pomocy innym. Raczej pracowity i ambitny. Jestem wielkim fanem SW, za dzieciaka zbierałem różne duperele jak szalony (Typu jakieś tam miecze, książki, plakaty itp). Na ogół jestem spokojny i raczej ciężko wyprowadzić mnie z równowagi. Obecnie student UP na kierunku Bezpieczeństwo Narodowe, uczę się o prawie i nie trenuje crossfitu, tak samo jak nie jestem wege i nie stosuje żadnych diet.
f. Kontakt:
- email: bakuaku1828@gmail.com
- discord: BaQu aka EvEnT#4359
- Scena JK3
a. Przynależność: -
b. Staż: No już dosyć spory czas. Za dzieciaka grało się oj grało.
c. Krótka historia: Niwim co tu do opowiadania jest. Raczej jeśli chodzi o samą gre to grałem sporo. Jako sama gra RP to mam z tym dosyć spory bagaż doświadczeń i wiem co się z czym je.
- Postać
a. Imię: Jax Janin
b. Wiek: 17
c. Pochodzenie: Dorin
d. Rasa: Kel Dor
e. Opis zewnętrzny: Wysoki (Na oko 1,92m) przedstawiciel rasy Kel Dorów. Czerwonawy kolor skóry, na której tu i ówdzie pojawić się mogą jaśniejsze linie przechodzące po całym jego ciele. Jak większość Kel Dorów - posiada czarne oczy, a jego twarz zakrywa specjalna maska filtrująca. Dosyć silny, widoczny bardzo dobrze zarys mięśni. Kształt głowy nieco owalny, oczywiście pozbawiona jest jakiegokolwiek owłosienia, jak w przypadku całej reszty ciała.
f. Autor: Ja sam – BaQu aka EvEnT (Jax Janin)
Historia:
-Wczesne lata-
Jax narodził się na planecie Dorin, skąd też praktycznie cała jego rasa - Kel Dorowie - pochodziła. Swe młodzieńcze lata spędził na tej właśnie planecie w dość zamożnej rodzinie, zajmującej się już od wieków dyplomacją. Jako dziecko był bardzo otwarty na świat i ciekawski jak mało kto. Często zdarzało mu się wtykać nosa tam, gdzie nie trzeba. Uwielbiał zwiedzać nowe miejsca, jako iż jego rodzice zajmowali się dyplomacją, to często bywał razem z nimi w rozjazdach po okolicznych planetach. Dzięki temu był w stanie poznawać powoli nowe planety, układy i przeżywał niezapomniane chwile, spędzając czas na nowych gruntach. Chciał na raz poznać jak najwięcej nowych rzeczy, zawsze wszędzie było go pełno. Z czasem pokochał podróże na inne planety jak i latanie samo w sobie, jednak zawsze wiązało się to z nieprzyjemnym uczuciem opuszczenia swojej rodzimej planety na pewien czas, a co za tym idzie, swoich bliskich – rodziny i przyjaciół. Ale wracając do meritum – Jax zawsze chętnie służył innym bezinteresowną pomocą. Nie miał problemów z nawiązywaniem nowych znajomości, ba, on wręcz pragnął poznać każdego, kogo tylko spotkał. Był uważany za innych raczej za dobre, pomocne i towarzyskie dziecko. Czasem tylko jego ciekawość i nieco wścibskość mogła przysporzyć mu małych kłopotów, ale raczej przymykano na to oko – w końcu był dzieckiem, więc trzeba było mu wytłumaczyć na spokojnie, co robił źle w swoim postępowaniu. Jax był bardzo przywiązany do ojca (o wiele bardziej do niego niż do matki), zawsze pomagał mu na tyle na ile mógł. Raz to wychodziło lepiej, raz gorzej, lecz ojciec wiedział, że jego intencje zawsze były dobre i płynęły z samego serca. Dla dzieciaka ojciec był kimś w rodzaju idola, był jego wielkim autorytetem i zawsze pragnął być taki jak on w każdej dziedzinie życia. Jako że miał dobrą „gadanę” i z łatwością odnajdował wspólny język z innymi – rodzice widzieli w nim rzeczywisty potencjał na bycie dobrym dyplomatą. Wiązali z nim duże nadzieje co do przejęcia przez niego pałeczki i zastąpienia ich w późniejszym czasie w świecie dyplomacji. Z czasem Jax, jak każdy inny Kel Dor, zaczął powoli dostrzegać, czym jest Moc. Nie do końca wiedział wtedy jeszcze, co to jest i do czego może mu posłużyć, dlatego też małą wagę do tego faktu przywiązywał. Lata beztrosko mijały, Jax dorastał i coraz bardziej poznawał świat, ludzi i życie.
-Młodzieńcze życie-
Ani się obejrzeć, a Jax zaczął wyrastać na porządnego i ułożonego młodzieńca. Zaczął mieć swój własny pogląd na świat i na siły, które nim kierują. Życie zawodowe jego rodziców stało się również częścią jego własnego życia. Zaczął pobierać nauki od swego ojca o tym, co należy wiedzieć o świecie dyplomacji. Był dosyć pilnym uczniem i bardzo oddanym. Każdą cenną radę starał się zapamiętać, bo wiedział że przyda mu się to w przyszłości. Uczył się wszystkiego, począwszy od dyplomacji na płaszczyźnie administracyjnej, a skończywszy na dyplomacji wojennej. Oczywiście jako młodzieniec mało co jeszcze z tego rozumiał, uczył się tego bardziej „na zaś” aniżeli na teraz, by pojąć cały obszar dyplomatyczny. Z czasem zaczął towarzyszyć ojcu na pomniejszych spotkaniach dyplomatycznych, by zobaczyć jak to wygląda od wewnątrz, w praktyce. Niestety, odbijało się to na jego kontaktach osobistych z bliskimi. Poświęcał im coraz mniej czasu, przez co czuł się dosyć nieswojo i dosyć samotnie, jednakże liczył się z tym faktem że jego sielankowe życie dziecka nie będzie trwać wiecznie i kiedyś trzeba będzie wziąć w ręce swe własne życie i poprowadzić je jakoś do przodu. Z czasem zaczął pojmować czym jest Moc, jaką rolę w życiu może to odgrywać i w jaki sposób się nią posługiwać, dosyć nieumiejętnie, ale jednak. Jego wiedza i umiejętności zamykały się w temacie telepatii i wizji, które rzadko kiedy nawiedzały go podczas snu. Nie rozumiał na czym te wizje miałyby polegać, nie umiał ich rozczytywać ani posłużyć się nimi jakoś praktycznie, uważał że tak po prostu musi być i kropka. Często myślał nad swoim życiem, które zdawało mu się być z góry zaplanowane. Czasami uważał taki obrót spraw za dobry, a czasem sądził że wolałby prowadzić „swoje własne” życie, takie jakie on sam sobie wyznaczy i to bez pomocy i ingerencji rodziców, jednak nigdy nie potrafił się im przeciwstawić i wyrazić swojej opinii co do tego. Nie chciał tym urazić rodziców i wyjść na kogoś niewdzięcznego, dlatego pokornie dostosowywał się do nich. Bardzo szybko stawał się poważny jak na swój wiek, przez co jego rówieśnicy zaczęli go postrzegać za dziwaka, ale nie przestawali się przez wzgląd na to z nim zadawać. Sam Jax zdawał sobie sprawę z tego kim się staje i jakim się staje. Lata dosyć szybko przeleciały mu przez palce. Nauka nie szła w las – dosyć szybko zaczął brać bierny udział w sprawach dyplomatycznych ojca. Pomagał mu w papierkowej robocie, razem myśleli nad jednym, jak go rozwiązać lub załagodzić. Szło mu w tym naprawdę dobrze i nigdy nie narzekał na nudną, zdaniem innych, robotę. W końcu spełniał się w tym czym się kierował w życiu – pomagał innym. Nic jednak nie mogło trwać wiecznie. Lata zaczęły znów zlatywać, Jax powoli dorastał, stawał się nieco bardziej niezależny. W końcu nastał dzień, który odwrócił jego życie do góry nogami.
-Do góry nogami-
Pewnej nocy Jax doznał wizji. Jak zwykle, nie wiedział zbytnio o co dokładnie chodziło, ale czuł jedno – następny dzień z pewnością nie będzie dla niego dobrym. Zaczęło się dosyć normalnie – rano wstał, przetarł twarz dłońmi i uznał to za zwykły koszmar senny. Zdarzają się przecież takie. Załatwił wszelkie sprawy, które z rana się załatwia i skierował się do gabinetu ojca. Tam rozpoczął szybko swoją zarówno pracę jak i naukę. Znajdował się wtedy na Coruscant na jednej z misji dyplomatycznych ojca. Spostrzegł szybko karteczkę pozostawioną na biurku, zapewne dla niego, że zarówno ojciec jak i jego matka byli wezwani na pilną naradę. Często dostawał takie karteczki dla niego, więc uznał to za całkiem normalne. Miał dla siebie przez to wolny dzień, więc jak to on – poszedł zwiedzać miasto, które bardzo go interesowało swoim bytem. Spacerował po nim od rana aż do późnego wieczora, kiedy to postanowił wrócić już do swych apartamentów. Pierwsze co go zaskoczyło to dalszy brak jego rodziców w mieszkaniu. Uznał, że zapewne ich spotkanie się przedłuża i nie myśląc już nic więcej – położył się spać. Nazajutrz dalej było pusto, zastał w gabinecie wczorajszą karteczkę. Trochę spanikował zaistniałą sytuacją, ponieważ jeszcze nigdy nie zetknął się z taką sytuacją jaka wówczas miała miejsce. Przelotnie pomyślał nad swoim „koszmarem”, jednak dalej nie dopuszczał do siebie tej myśli i ruszył w miejsce, gdzie wcześniej miało się odbyć spotkanie i narada dyplomatów. Zrobił tam szybki wywiad, po którym dowiedział się, jako że spotkanie było udane i zakończyło się poprzedniego dnia wieczorem. Opuścił więc budynek, będąc trochę zdezorientowany i w lekkim szoku. Wrócił ponownie do kwater mieszkalnych i czekał tam kolejny dzień, z nadzieją że niedługo w drzwiach staną jego rodzice, niedoczekanie. Brak informacji o tym gdzie są jego rodzice i czy w ogóle żyją nie dawały mu spokoju. Ciągle w głowie miał swoją wizję, z którą coraz bardziej zaczął się godzić. Załamał się na samą myśl o tym, że już więcej nie spotka ani ojca ani matki. Co gorsza – był dalej nastolatkiem i był sam na „obcej” planecie. Ratował go jedynie fakt dostępu do kont bankowych ojca. Ciągle trzymając się zanikającej powoli nadziei czekał i czekał na ich powrót. Czas zdawał mu się zatrzymać w miejscu – w rzeczywistości spędził długie tygodnie i miesiące na nieskończone czekanie. Starał się oszczędzać jak tylko mógł by przeżyć kolejny dzień. W końcu nastał dzień, w którym musiał stanąć przed samym sobą, spojrzeć prawdzie w oczy i pogodzić się z faktem, że stało się najgorsze. Został nastoletnią sierotą i teraz on sam musi zadbać o siebie.
-Nie tak dawno temu, w odległej galaktyce-
Minęło parę lat odkąd jeden dzień całkowicie zmienił życie Jaxa. Trochę czasu poświęcił nad opanowaniem swej Mocy. Robił to sam i na własną rękę, więc szło mu to dosyć ciężko, ale jednak – zaczął pojmować zasady użytkowania Mocy i jej roli w jego życiu. Oswoił się już z całą tą sytuacją. Nie potrafił nienawidzić tego kto to zrobił i szukać na nim zemsty, bo nigdy nie odczuwał takich emocji. Był jedynie bardzo przybity, zmienił się, zamknął powoli w sobie. Nie szukał pomocy u innych, nie chciał by ktokolwiek wtrącał się w jego życie. Starał się zapomnieć o przeszłości, która niszczyła go od środka i pomyśleć o przyszłości, która jest teraz najważniejsza. Dalej prowadził swoje nauki, dodatkowo zaczął interesować się tym, na co wcześniej rodzice zapewne by mu nie pozwolili – pilotażem. Zaczął uczęszczać na kursy dyplomatyczne i pilotażowe, jako że szybko przyswajał wiedzę i miał do tego smykałkę to dosyć gładko mu szła nauka. Dorabiał sobie jako pomocnik dyplomatów oraz stażysta w paru urzędach administracyjnych. Często podróżował, tylko to pozwalało mu całkowicie zapomnieć na pewien czas o tym co się wydarzyło. Można powiedzieć, że jego życie wiodło się całkiem dobrze, pomijając ten jeden fakt. Musiał bardzo szybko dorosnąć, głównie mentalnie, by nie dać się pożreć przez otaczający go świat i wyplutym na bruk. Znając uczucie straty osób, które się kochało, nigdy więcej nie próbował wdawać się w jakieś głębsze relacje z innymi z obawy na powtórzenie się historii. W końcu nadszedł dzień jego siedemnastych urodzin. Postanowił, w wyniku impulsu, że rozpocznie od tego dnia życie podróżnika. Poczuł, że woli to o wiele bardziej niż życie klasycznego urzędasa, który nie robi nic jak tylko siedzi w biurze, gdzie ma się dużo czasu do myślenia i niepotrzebnego użalania się nad sobą. W parę dniu załatwił wszelkie swoje sprawy, spakował najpotrzebniejsze rzeczy i zniknął na opuszczającym promie planetę. W ten sposób zaczął swoje życie jako łowca przygód, aż do czasu…
- Informacje dodatkowe
a. Dlaczego chcesz wstąpić do Akademii? Ponieważ uwielbiam rozgrywki RP, a także wszelkie rzeczy co mają związek z SW. Nigdy nie wiedziałem, że istnieje taki serwer jak tutaj macie, a zawsze chciałem wziąć w czymś takim udział. Dla mnie to jak spełnienie dziecięcych marzeń.
b. Skąd dowiedziałeś się o Akademii? Całkiem przypadkowo, zobaczyłem jak ktoś na discord wbił na wasze forum, z ciekawości zajrzałem i bum, jestem tutaj.