- Informacje ogólne
a. Imię: Mateusz
b. Wiek: 18
c. Zamieszkanie: Zabrze
d. Zainteresowania: Gry komputerowe, filmy, seriale, stare uniwersum SW, komiksy (w szczególności DC)
e. Krótki opis własnej osoby. Jestem z IT i większość stereotypów z tym związanym się do mnie aplikuje.
f. Kontakt:
- email:
Jaster3001@gmail.com- discord: Jaster3001#1241
- Scena JK3
a. Przynależność:brak
b. Staż: Grałem w tę grę całkiem sporo, nie jestem w stanie stwierdzić ile godzin
c. Krótka historia: Wielokrotnie przechodziłem kampanię, oraz bawiłem się też dość dużo z modami, jednak niewiele czasu spędziłem w multiplayerze
- Postać
a. Imię: Rakss
b. Wiek: 20
c. Pochodzenie: Dosh
d. Rasa: Trandoshanin
e. Opis zewnętrzny: Ma 2 metry wzrostu, zielony kolor łusek, oraz gadzi pysk, wygląda jak typowy Trandoshanin
f. Historia:
-<Otwieram prawe grodzie>*- usłyszała przez komunikatory trójka Trandoshan, która właśnie ostrzeliwała się z kolejnymi falami dobrze wyposażonej prywatnej milicji na korytarzach fortecy, w której krył się ich cel.
- <Ta… To tylko tłusty arystokrata, mówili, łatwe pieniądze, mówili> -zaczął narzekać jeden z nich o imieniu Sskax. W tym czasie grodzie się otworzyły i cała grupa wbiegła do kolejnego tym razem pustego korytarza, wymieniając jeszcze kilka strzałów z milicjantami, zanim grodzie z powrotem się zamknęły. Łowcy nagród ruszyli powoli wzdłuż korytarza.
-<To ty tak mówiłeś> – odezwał się znowu głos z komunikatora, a pozostała dwójka Trandoshan potwierdziła to cichym mruknięciem. Co zdecydowanie nie zadowoliło Sskaxa.
-<Dlaczego w ogóle ciebie tu z nami nie ma Rakss?>
- <Bo na mobilnym sprzęcie nie byłbym w stanie wykorzystać w tak wydajny sposób furtki w systemie zabezpieczeń.> -odpowiedział znowu głos z komunikatora
- <Eee co?>
- <Żeby wam dup nie odstrzelili, jak będzie czekali aż się drzwi otworzą?>
Sskax zdawał się zaakceptować to tłumaczenie i o nic więcej nie pytał.
- <20 metrów na wprost od waszej pozycji, po lewej stronie macie szyb windy.>
- <Tu jest tylko ściana> - bystro oznajmił trzeci Trandoshanin. Z komunikatora wydobył się odgłos, który pozostali członkowie grupy łatwo zinterpretowali jako odgłos uderzenia otwartą dłonią o czaszkę
-<Po to macie palniki plazmowe Ssyrk, a teraz pośpieszcie się zanim tamci wpadną na pomysł, żeby wysadzić drzwi, albo wywalą mnie z systemu.>
-<A mogą to zrobić?> Spytał ostatni łowca
-<Nah, nie sądzę, ale ruszcie się> - podczas gdy Sskax zabezpieczał korytarz pozostali dwaj Trandoshanie zaczęli wycinać otwór w ścianie palnikami plazmowymi. Po skończeniu SSyrk wepchnął luźny fragment ściany do szybu i zajrzał do środka, ale ostatni Trandoshanin o imieniu Drerrsk wciągnął go z powrotem w porę, żeby jego głowa uniknęła spotkania z pędzącą w dół turbowindą.
-<Mój błąd>- wydobyło się z komunikatora - <Teraz już nie będą jeździć. Właźcie na górę>. Odpowiedziała mu całkiem imponująca i jakże kreatywna wiązanka przekleństw ze Strony Ssyrka, co utwierdziło go w przekonaniu, że wszystko jest w porządku. Łowcy nagród następnie rozstawili wyrzutnie lin i zaczęli się przy ich pomocy wspinać się w górę szybu. Szybko dostali się na samą górę i przebili napotykając minimalny opór do pomieszczenia, które służyło ich celowi za schron i zaczęli podkładać ładunki na wejście.
.
Tymczasem na statku Trandoshan, Rakss usłyszał przytłumione eksplozje, odszedł od komputera i spojrzał przez iluminator. Niebo było bezchmurne, więc udało mu się zobaczyć, że trwała bitwa kosmiczna. Nie był pewien co zaatakowało flotę obrony planety, ale podejrzewał, że to Yuuhzan Vongowie, jednak nie czekał na weryfikację. Podbiegł z powrotem do komputera i skontaktował się z drużyną.
- <Zabierzcie się stamtąd natychmiast!>
-<Próbujemy! a o co teraz chodzi?> - dobiegł z komunikatora głos Sskaxa i seria wystrzałów
-<Coś się dzieje na orbicie. zaraz możemy nie mieć jak się wydostać.>
-<Jesteśmy przygwożdżeni! zaczekaj chwilę!>
-<Po prostu się ruszcie!>
-<To nie jest takie proste, wiesz co to znaczy przy-gwoż-dże-ni? Jakbyś z nami polazł to byś wiedział.>
-<Nie będę ci tego jeszcze raz tłumaczył.>
-<Po prostu zaczekaj kilka minut, zaraz będziemy.>
Nagle ziemią zatrzęsła potężna eksplozja, Rakss podbiegł do iluminatora, po budynku, w którym znajdował się oddział Trandoshan został tylko krater, atakującą flotą, naprawdę byli Youhzan Vongowie i właśnie zaczęli bombardowanie planety, Rakss zdawał sobie sprawę, że z jego towarzyszy nic nie zostało. Kolejny pocisk uderzył, znacznie bliżej, co wyrwało go z szoku po tym jak dopuścił to do wiadomości. Pobiegł do kokpitu i zaczął panicznie wciskać kontrolki, żeby przygotować statek do startu. Opadł na fotel pilota, podniósł statek i zaczął kierować się w stronę górnych warstw atmosfery, unikając wymierzonych w planetę pocisków masywnych organicznych statków, kiedy tylko opuścił atmosferę Vongowie się nim zainteresowali. Jego statek, był niewielki i dość zwrotny, co pozwalało mu unikać strzałów masywnych Statków, potrzebował jeszcze chwili, żeby komputer obliczył współrzędne najbliższej bezpiecznej destynacji skoku w nadprzestrzeń. Statki Vongów przestały do niego strzelać. Zaczął się zastanawiać dlaczego, jednak nie trwało to zbyt długo, gdyż na jego radarze pojawiło się kilka mniejszych sygnatur. Skoczki koralowe ruszyły za nim w pościg i szybko go dogoniły, rozpoczynając ostrzał. Trandoshanin nie miał już przewagi zwrotności, jednak czystym fartem udało mu się uniknąć kilku trafień. Kolejne strzały jednak zniszczyły mu tarczę, co nie wróżyło zbyt dobrze, bo zostało jeszcze kilka sekund, by mógł skoczyć w nadprzestrzeń. Kolejny pocisk otarł się o powierzchnię kadłuba. Trzy sekundy… trzy sekundy i wyjdzie z tego cało. Kolejny pocisk zatrząsł statkiem, ale zdawał się nie uszkodzić niczego istotnego, chodź Rakss wiedział, że jeżeli zostanie trafiony jeszcze raz, może nie mieć tyle szczęścia. Kolejne trafienie uszkodziło jeden z silników. Spanikowany Trandoshanin spojrzał na kontrolki, statek dalej był w stanie wykonać skok, odliczanie się skończyło, pociągnął energicznie za dźwignię uruchamiającą hipernapęd i zobaczył jak gwiazdy rozciągają się za iluminatorem. Kiedy znalazł się w korytarzu nadprzestrzennym oddał się przemyśleniom. Wspominał swoich towarzyszy, oraz myślał o wojnie z Yuuzhan Vongami, Rakss nie wierzył w to, że Republika, czy inne frakcje stosują adekwatne środki do walki z nimi, twierdził, że lekceważą to zagrożenie, tak jak on je lekceważył do tej pory. Inaczej podchodził do tego natomiast zakon Jedi, jeśli ktoś miał szansę wygrać tę wojnę to właśnie oni
*<Tłumaczenie z Dosh>
- Informacje dodatkowe
a. Dlaczego chcesz wstąpić do Akademii? Wiele dobrego słyszałem o tym RP
b. Skąd dowiedziałeś się o Akademii? Głównie od Petrusa