Kylian Iscandar - [Podanie zaakceptowane]
: 12 lis 2023, 0:28
- Informacje ogólne
a. Nick na discordzie: bocikson
b. Wiek: 19
c. Krótki opis własnej osoby: Lubię ogólnie tematykę gwiezdnych wojen, nie miałem okazji zapoznać się w szczegółach z legendami, ale w przyszłości nadrobię zaległości. W wolnych chwilach upalam golfa 6.
d. Doświadczenie z RP: Od 2019 do 2023 siedziałem na tekstowych serwerach RP. Z początku na GTA SA (SAMP i MTA), kończąc na GTA V (AltV i RageMP, nie mylić z FiveM)
- Karta postaci
a. Imię: Kylian
b. Wiek: 26
c. Pochodzenie: Denon
d. Rasa: Człowiek
e. Opis wyglądu: Kylian był wysokim, mężczyzną o chudych ramionach i zarysowanych mięśniach. Miał krótkie, ciemnobrązowe włosy, które zawsze miał nieporządnie ułożone. Jego oczy były ciemne i pełne pasji, a uśmiech szeroki i szczery. Ubrany był w płaszcz i spodnie, które były nieco podarte od wielu podróży po galaktyce.
f. Przeszłość postaci:
Kylian wstał jak zawsze, mimo to tym razem towarzyszyło mu uczucie pustości.
(Kylian): Rush, jesteś tutaj?! - próbował skontaktować się ze swoim przyjacielem, ale nie otrzymywał odpowiedzi. Zdeterminowany wstał z łóżka, wszystkie pomieszczenia były pozamykane, coś kierowało go w stronę kokpitu. Kiedy wszedł do kokpitu, zamarł z przerażenia. Zobaczył swojego przyjaciela, Rusha, leżącego na ziemi. Twarde, blade ciało leżało bez ruchu na ziemi. Jego oczy były otwarte, ale patrzyły na chłopaka bez wyrazu, jakby już nie było w nich życia.
Kylian zlany potem i roztrzęsiony obudził się, przywalił głową o kojo nad sobą, zaraz po tym złapał się za głowę i zaczął masować dłonią bolące miejsce.
(Rush): Młody, wszystko okej? - Odparł obserwujący go, Rodianin.
(Kylian): Ta.. Tak, cholera nie rozwaliłem głowy? - spojrzał na swojego przyjaciela z przymrużonymi oczami.
(Rush): Czy ja wiem? No oko wszystko wygląda okej. - obejrzał obojętnie głowę chłopaka i poklepał go po ramieniu.
(Kylian): W takim razię tak.. Wszystko okej, co z załadunkiem?
(Rush): Przespałeś, znowu musiałem za Ciebie ładować skrzynie. Nie mam zamiaru ciągle Ci przypominać, kto jest za to odpowiedzialny, młody. Daje Ci dziesięć minut na ogarnięcie się i widzę Cię w kokpicie, doprowadź się do porządku.
(Kylian): Ta.. Ta.. Zaraz jestem, wiszę Ci za to niebieskie mleko ha ha, znowu.. - chłopak zaśmiał się nieswojo, nadal masując się po głowie.
Rodianin pokiwał głową na boki, opuszczając przy tym kajutę. Kylian usiadł na łóżku, zasłaniając twarz dłońmi. Co to za sen? To wszystko było tak realistyczne.. Cholera, pieprzony koszmar.
Kylian poklepał się po twarzy i ruszył w stronę kokpitu, zajmując siedzenie drugiego pilota. Z tyłu głowy nadal sytuacje ze snu, przez co był nieco niespokojny.
(Rush): Wybieramy się na Zewnętrzne Rubieże, Kylian. Ustaw kurs na Utapau, tylko sprężaj się i tak jesteśmy już z czasem w plecy.
(Kylian): Utapau? Mówi się, że to może być planeta, na której raczkował Zakon Jedi. - nachylił się do komputera pokładowego, ustawił koordynaty na planetę.
(Rush): Wierzysz w to? Opowieści o Jedi opowie Ci pierwszy, lepszy alkoholik z karczmy, o ile zarzucić mu kilka kredytów na kolejkę. Przez moją karierę nasłuchałem się dużo o Jedi i tej całej.. Mocy, a każda opowieść przypadkowego jegomościa były coraz bardziej koloryzowana. - Rush podciągnął nosem i złapał za stery.
Maszyna powoli zaczęła wzbijać się w powietrze nad szarym miastem, powoli opuszczając atmosferę planety. Po czasie statek szybował w nicości, otoczny ciałami niebieskimi.
(Kylian): W każdej opowieści jest ziarenko prawdy, nie? Mniejsza, co musimy dostarczyć? - Kylian przerwał ciszę.
(Rush): Nie wiem.. Nie jestem fanatykiem wyssanych z palca legend — mlasnął. Przewozimy trzy zapieczętowane skrzynie, w zasadzie nie wiem, co się w nich znajduje, zbytnio też nie zawraca mi to głowy. Są wartościowe, zleceniodawca zaproponował dogodną sumę. Jest szansa na mały urlop, doceń to; w końcu będziesz miał szansę na porządną drzemkę, ha ha.
Rush zawiesił wzrok na zabłąkanego przyjaciela, przytaknął sam do siebie.
(Rush): Chłopaku, dobrze wiesz, że siedzimy w tym razem, nie? Możesz mi powiedzieć, co Ci siedzi w głowie. To przez ten sen?
Kylian rozłożył się na fotelu, powoli odwrócił siedzenie w kierunku pilota. Zmieszany odpowiedział:
(Kylian): To nic takiego, po prostu.. Agh, sam nie wiem. To wszystko było takie chore, nienawidzę koszmarów to straszna udręka. Przez to poczucie lęku czuję się bezsilny i zagubiony.
(Rush): Daj spokój, to tylko zły sen Kylian. Każdy je ma. Nie ma się czym martwić, to normalne. Niektóre są dziwne, inne straszne, ale to tylko sny. Przecież nie ma się czego bać, to tylko koszmary senne. Czasem mam jakiś dziwny sen, ale po prostu o nim zapominam rano. Nie ma sensu przejmować się tym tak bardzo. - Rush odparł spokojnym głosem.
(Kylian): Wiem o tym, dzięki, że podnosisz mnie na duchu Rush. Pójdę odświeżyć głowę, zjem coś. - Kylian opuścił fotel i pokierował się w stronę mesy.
Załoga statku była zmęczona po długiej i spokojnej podróży. W końcu dotarli do celu — planety Utepau, gdzie mieli dostarczyć zapieczętowany towar. Miejsce, w którym się znaleźli, było małym opuszczonym gospodarstwem w ruinie. Zewsząd otaczały je porośnięte chwastami pole i zarastająca działka, a sam budynek był zniszczony i popadający w ruinę. Niegdyś prawdopodobnie był to mały gospodarstw domowe, ale teraz nie było śladu po tym, że kiedykolwiek ktoś mieszkał w tym miejscu. Obok domu znajdowały się dwa ścigacze.
(Kylian): Co to za miejsce? Byłeś już tu wcześniej?
(Rush): Nie, pierwszy raz laduję na tej planecie. Znowu wpisałeś złe współrzędne?
(Kylian): Przestań mi to wypominać, tylko raz podwinęła mi się noga. Spójrz, obok domu stoją dwa ścigacze.. Możliwe, że ktoś znajduje się w środku.
(Rush): Twoja potyczka sporo nas kosztowała gamoniu, połowę kredytów ze zlecenia musieliśmy przeznaczyć na paliwo. Przygotuj kabury i dwa blastery, coś mi tu śmierdzi starym Banthem.
Przyjaciele opuścili statek, zachowując szczególną ostrożność, udali się do opuszczonego gospodarstwa, w którym mieli spotkać z odbiorcą.
W środku budynek wyglądał tak samo w środku, jak i na zewnątrz; panował chaos, wszystko było rozrzucone i zniszczone, mimo to napotkali dwie osoby. Obojga mieli na sobie kominy, zakrywające im połowę twarzy, z resztą ich wygląd zewnętrzny pozostawał wiele do życzenia.
(Nieznajomy): Nawet sprawnie się z tym uwinęliście panowie, serio. Macie wszystkie trzy skrzynie? - powiedział jeden z parszywych gości.
(Rush): Tak, jak się umawiałem z wysyłającym. Skrzynie czekają w środku, zabezpieczone od samego początku. Chcemy dostać drugą część zapłaty, teraz.
(Nieznajomy): To oczywiste przyjacielu, biznes to biznes, prawda?
W tym momencie sprawy nabrały inny tor jazdy, jeden z nieznajomych sięgnął po blaster i wystrzelił w stronę Rodianina. Dla Iscandara świat na moment zamarł, zauważając swojego druha z raną postrzałową, poczuł coś, co nigdy wcześniej nigdy nie doświadczył; wystawił obie dłonie w kierunku oprychów, Ci zostali odepchnięci z impetem na ścianę.
(Rush): Co.. Co się stało? To.. K-kurwa, moja głowa - półprzytomny nieznajomy powędrował pustym wzrokiem, zatrzymując go w przypadkowym miejscu.
Kylian objął swojego rannego kumpla w tułów i zaciągnął go do ich statku. Kiedy byli już w kokpicie zatrzasnął drzwi i wezwał sygnał o pomoc.
(Kylian): Cholera, Rush! Trzymaj się wezwę pomoc, wyciągnę Cię z tego, rozumiesz?!
Osłabiony Rodianin położył dłoń na ramieniu Kylaina, pokiwał głową na boki i rzekł;
(Rush): Hah.. Nie wiedziałem, że potrafisz takie sztuczki. Spójrz na mnie Ja.. Ja chyba nie dam rady 'lain..
(Kylian): Ja nie mam pojęcia, co to było, ale nie przejmuj się tym teraz. Pomogę Ci, razem z tego wyjdziemy!
(Rush): Trzymaj tę pozycję młody.. Tylko nie stój w miejscu, dobra?
(Kylian): Rush, przestań tak mówić, bądź silny! RUSH, RUSH!
Rodianin odszedł w ramionach młodzieńca, został pochowany przed chatką. Po czasie na horyzoncie zjawiły się dwa krążowniki Rebelii, do których dotarła wiadomość alarmowa; ich widok był niespodziewany zarówno, jak i obojętny dla Kyliana, w jego myślach panowała szarość i pustka. Chłopak został obezwładniony i aresztowany. Kontrabandę, którą przemycał została zabezpieczona jako dowód na jego nielegalne działania. Sprawa młodego przemytnika była z góry przegrana ze względu na obecną inwazję, jego przesłuchania nie były szczegółowe z racji na wcześniejszą zerową kryminalną aktywność. Podczas przyspieszonego procesu karnego, oskarżony utrzymywał swoją niewinność w kwestii morderstwa. Twierdził, że choć brał udział w nielegalnych działaniach, nie miał związku z morderstwem, które miało miejsce podczas jednego z konfliktów w jego przemytniczej przeszłości. Jego obrona polegała na twierdzeniu, że działał w obronie własnej i nie ponosił odpowiedzialności za śmierć innej osoby, która próbowała go zaatakować. Zarzuty morderstwa zostały ostatecznie odrzucone przez radę, która nie miała wystarczających dowodów. Mimo to został uznany za winnego nielegalnego przemytu kontrabandy. Otrzymał karę pozbawienia wolności, a jego status obywatela galaktyki został znacząco ograniczony. Kylian trafił do więzienia, gdzie zastały go surowe warunki i monotonia codziennego życia za kratami. Dni stawały się coraz dłuższe, a odliczanie od początku odsiadki wydawało się jedyną rzeczą, która pozwalała mu zrozumieć, że istnieje nadzieja na powrót do cząstki dawnego życia. To były trudne lata, ale Kylian zdawał sobie sprawę z błędów swojej przeszłości i miał nadzieję na lepszą przyszłość. W więzieniu nawiązał silną więź z jednym z osadzonych, którym okazał się być starszy mężczyzna o imieniu Darius. Ich przyjaźń przetrwała przez lata odsiadki i stała się źródłem nadziei i wsparcia. Po trzech latach odsiadki chłopak został zwolniony za dobre sprawowanie. Był to dla niego moment ulgi i okazja do rozpoczęcia nowego rozdziału w życiu, mimo wszystko z tyłu głowy nadal rozmyślał o swoim śnie. Darius, który również został zwolniony, pomógł odnaleźć się młodzieńcowi, zaproponował mu lokal i pracę przy wydobywaniu surowców na planecie Nigel VI. Po adaptacji w nowym otoczeniu i złapaniu w ręce uczucia wolności wróciła mu jego najgorsza myśl — śmierć swojego przyjaciela, nie przeszedł obok tego obojętnie. W jego głowie ciągle krążył proroczy sen, w którym widział zabitego przyjaciela. Po skończonej zmianie wybrał się z Dariusem do pobliskiego pabu. Postawił przy barze kilka kredytów i rzekł do barmana;
(Kylian): Dwie szklanki Corellian Whiskey.. Darius, czasem mam wrażenie, że ten świat mnie mówi, ale nie mam pojęcia co.
(Darius): Przyjacielu, wiem, że to nie były łatwe lata. Odsiadywałeś w swoich młodych latach, to normalne, że brakuje Ci większych wrażeń. Nie dostaniesz ich na planecie przykrytej śniegiem i lodowcami.
(Kylian): Mam jeszcze wiele do zrobienia, ciągle po głowie chodzi mi Rush... Chciałbym odwiedzić jego grób, chciałbym odwiedzić Utapau.
(Darius): Jeszcze zdążysz odłączyć się od przeszłości chłopaku, początki za zawsze trudne. Wiesz co? Podaruje Ci w prezencie kilka kredytów, zorganizuj sobie jakiś prom.. Uzupełnij tę pustkę, która w Tobie siedzi. - Darius poklepał Kyliana po ramieniu, położył kilka kredytów przed nim.
(Kylian): Dzięki, ale w to coś głębszego.. Wiesz, przed tym całym zajściem ja.. Ja to przeżyłem, w śnie, rozumiesz? Wszystko było identyczne, co do joty.. Czy to nieposrane? W tym musi być jakieś znaczenie, jakiś znak — potrzebuję znać odpowiedź na to pytanie.
(Darius): Ugh.. Miałeś tylko ten sen? Zdarzało Ci się tak śnić?
(Kylian): Nie, nie to był pierwszy raz. Słuchaj, nikomu o tym nie mówiłem, chcę, żeby to zostało między nami.. W tamtym domu, po tym jak Rush został postrzelony, wyciągnąłem przed siebie ręcę i odepchnąłem ich. Poczułem w sobie coś, to coś ich rzuciło o ściane i to dość mocno. - Darius słuchał go uważnie i po chwili zastanowienia powiedział
(Darius): Wiesz, kiedyś dawno, dawno natknąłem się na ten temat w robocie na przerwie. Dwóch maniaków rozmawiało o Jedi, którzy potrafili przewidywać przyszłość i używać jakichś tam... Ugh mocy? Może to być coś, co cię zainteresuje. Podobno ciężko ich spotkać, większość z nich zapewnie poległa, odpierając ataki Yuuzhan Vongów. Na twoim miejscu wybrałbym się do głębokiego jądra, na Dremulae. Ta planeta słynie z bycia popularną galaktyczną atrakcję turystyczną, mają dobre centrum medyczne.
Kylian był zaskoczony tym, co usłyszał od swojego znajomego i natychmiast zaczął pytać go o więcej szczegółów. Wiedział, że ta podróż może być dla niego szansą na poznanie odpowiedzi na jego pytania.
- Informacje dodatkowe
a. Skąd dowiedziałeś się o Akademii?: Szukałem serwera RP i trafiłem na wasze forum:)
a. Nick na discordzie: bocikson
b. Wiek: 19
c. Krótki opis własnej osoby: Lubię ogólnie tematykę gwiezdnych wojen, nie miałem okazji zapoznać się w szczegółach z legendami, ale w przyszłości nadrobię zaległości. W wolnych chwilach upalam golfa 6.
d. Doświadczenie z RP: Od 2019 do 2023 siedziałem na tekstowych serwerach RP. Z początku na GTA SA (SAMP i MTA), kończąc na GTA V (AltV i RageMP, nie mylić z FiveM)
- Karta postaci
a. Imię: Kylian
b. Wiek: 26
c. Pochodzenie: Denon
d. Rasa: Człowiek
e. Opis wyglądu: Kylian był wysokim, mężczyzną o chudych ramionach i zarysowanych mięśniach. Miał krótkie, ciemnobrązowe włosy, które zawsze miał nieporządnie ułożone. Jego oczy były ciemne i pełne pasji, a uśmiech szeroki i szczery. Ubrany był w płaszcz i spodnie, które były nieco podarte od wielu podróży po galaktyce.
f. Przeszłość postaci:
Kylian wstał jak zawsze, mimo to tym razem towarzyszyło mu uczucie pustości.
(Kylian): Rush, jesteś tutaj?! - próbował skontaktować się ze swoim przyjacielem, ale nie otrzymywał odpowiedzi. Zdeterminowany wstał z łóżka, wszystkie pomieszczenia były pozamykane, coś kierowało go w stronę kokpitu. Kiedy wszedł do kokpitu, zamarł z przerażenia. Zobaczył swojego przyjaciela, Rusha, leżącego na ziemi. Twarde, blade ciało leżało bez ruchu na ziemi. Jego oczy były otwarte, ale patrzyły na chłopaka bez wyrazu, jakby już nie było w nich życia.
Kylian zlany potem i roztrzęsiony obudził się, przywalił głową o kojo nad sobą, zaraz po tym złapał się za głowę i zaczął masować dłonią bolące miejsce.
(Rush): Młody, wszystko okej? - Odparł obserwujący go, Rodianin.
(Kylian): Ta.. Tak, cholera nie rozwaliłem głowy? - spojrzał na swojego przyjaciela z przymrużonymi oczami.
(Rush): Czy ja wiem? No oko wszystko wygląda okej. - obejrzał obojętnie głowę chłopaka i poklepał go po ramieniu.
(Kylian): W takim razię tak.. Wszystko okej, co z załadunkiem?
(Rush): Przespałeś, znowu musiałem za Ciebie ładować skrzynie. Nie mam zamiaru ciągle Ci przypominać, kto jest za to odpowiedzialny, młody. Daje Ci dziesięć minut na ogarnięcie się i widzę Cię w kokpicie, doprowadź się do porządku.
(Kylian): Ta.. Ta.. Zaraz jestem, wiszę Ci za to niebieskie mleko ha ha, znowu.. - chłopak zaśmiał się nieswojo, nadal masując się po głowie.
Rodianin pokiwał głową na boki, opuszczając przy tym kajutę. Kylian usiadł na łóżku, zasłaniając twarz dłońmi. Co to za sen? To wszystko było tak realistyczne.. Cholera, pieprzony koszmar.
Kylian poklepał się po twarzy i ruszył w stronę kokpitu, zajmując siedzenie drugiego pilota. Z tyłu głowy nadal sytuacje ze snu, przez co był nieco niespokojny.
(Rush): Wybieramy się na Zewnętrzne Rubieże, Kylian. Ustaw kurs na Utapau, tylko sprężaj się i tak jesteśmy już z czasem w plecy.
(Kylian): Utapau? Mówi się, że to może być planeta, na której raczkował Zakon Jedi. - nachylił się do komputera pokładowego, ustawił koordynaty na planetę.
(Rush): Wierzysz w to? Opowieści o Jedi opowie Ci pierwszy, lepszy alkoholik z karczmy, o ile zarzucić mu kilka kredytów na kolejkę. Przez moją karierę nasłuchałem się dużo o Jedi i tej całej.. Mocy, a każda opowieść przypadkowego jegomościa były coraz bardziej koloryzowana. - Rush podciągnął nosem i złapał za stery.
Maszyna powoli zaczęła wzbijać się w powietrze nad szarym miastem, powoli opuszczając atmosferę planety. Po czasie statek szybował w nicości, otoczny ciałami niebieskimi.
(Kylian): W każdej opowieści jest ziarenko prawdy, nie? Mniejsza, co musimy dostarczyć? - Kylian przerwał ciszę.
(Rush): Nie wiem.. Nie jestem fanatykiem wyssanych z palca legend — mlasnął. Przewozimy trzy zapieczętowane skrzynie, w zasadzie nie wiem, co się w nich znajduje, zbytnio też nie zawraca mi to głowy. Są wartościowe, zleceniodawca zaproponował dogodną sumę. Jest szansa na mały urlop, doceń to; w końcu będziesz miał szansę na porządną drzemkę, ha ha.
Rush zawiesił wzrok na zabłąkanego przyjaciela, przytaknął sam do siebie.
(Rush): Chłopaku, dobrze wiesz, że siedzimy w tym razem, nie? Możesz mi powiedzieć, co Ci siedzi w głowie. To przez ten sen?
Kylian rozłożył się na fotelu, powoli odwrócił siedzenie w kierunku pilota. Zmieszany odpowiedział:
(Kylian): To nic takiego, po prostu.. Agh, sam nie wiem. To wszystko było takie chore, nienawidzę koszmarów to straszna udręka. Przez to poczucie lęku czuję się bezsilny i zagubiony.
(Rush): Daj spokój, to tylko zły sen Kylian. Każdy je ma. Nie ma się czym martwić, to normalne. Niektóre są dziwne, inne straszne, ale to tylko sny. Przecież nie ma się czego bać, to tylko koszmary senne. Czasem mam jakiś dziwny sen, ale po prostu o nim zapominam rano. Nie ma sensu przejmować się tym tak bardzo. - Rush odparł spokojnym głosem.
(Kylian): Wiem o tym, dzięki, że podnosisz mnie na duchu Rush. Pójdę odświeżyć głowę, zjem coś. - Kylian opuścił fotel i pokierował się w stronę mesy.
Załoga statku była zmęczona po długiej i spokojnej podróży. W końcu dotarli do celu — planety Utepau, gdzie mieli dostarczyć zapieczętowany towar. Miejsce, w którym się znaleźli, było małym opuszczonym gospodarstwem w ruinie. Zewsząd otaczały je porośnięte chwastami pole i zarastająca działka, a sam budynek był zniszczony i popadający w ruinę. Niegdyś prawdopodobnie był to mały gospodarstw domowe, ale teraz nie było śladu po tym, że kiedykolwiek ktoś mieszkał w tym miejscu. Obok domu znajdowały się dwa ścigacze.
(Kylian): Co to za miejsce? Byłeś już tu wcześniej?
(Rush): Nie, pierwszy raz laduję na tej planecie. Znowu wpisałeś złe współrzędne?
(Kylian): Przestań mi to wypominać, tylko raz podwinęła mi się noga. Spójrz, obok domu stoją dwa ścigacze.. Możliwe, że ktoś znajduje się w środku.
(Rush): Twoja potyczka sporo nas kosztowała gamoniu, połowę kredytów ze zlecenia musieliśmy przeznaczyć na paliwo. Przygotuj kabury i dwa blastery, coś mi tu śmierdzi starym Banthem.
Przyjaciele opuścili statek, zachowując szczególną ostrożność, udali się do opuszczonego gospodarstwa, w którym mieli spotkać z odbiorcą.
W środku budynek wyglądał tak samo w środku, jak i na zewnątrz; panował chaos, wszystko było rozrzucone i zniszczone, mimo to napotkali dwie osoby. Obojga mieli na sobie kominy, zakrywające im połowę twarzy, z resztą ich wygląd zewnętrzny pozostawał wiele do życzenia.
(Nieznajomy): Nawet sprawnie się z tym uwinęliście panowie, serio. Macie wszystkie trzy skrzynie? - powiedział jeden z parszywych gości.
(Rush): Tak, jak się umawiałem z wysyłającym. Skrzynie czekają w środku, zabezpieczone od samego początku. Chcemy dostać drugą część zapłaty, teraz.
(Nieznajomy): To oczywiste przyjacielu, biznes to biznes, prawda?
W tym momencie sprawy nabrały inny tor jazdy, jeden z nieznajomych sięgnął po blaster i wystrzelił w stronę Rodianina. Dla Iscandara świat na moment zamarł, zauważając swojego druha z raną postrzałową, poczuł coś, co nigdy wcześniej nigdy nie doświadczył; wystawił obie dłonie w kierunku oprychów, Ci zostali odepchnięci z impetem na ścianę.
(Rush): Co.. Co się stało? To.. K-kurwa, moja głowa - półprzytomny nieznajomy powędrował pustym wzrokiem, zatrzymując go w przypadkowym miejscu.
Kylian objął swojego rannego kumpla w tułów i zaciągnął go do ich statku. Kiedy byli już w kokpicie zatrzasnął drzwi i wezwał sygnał o pomoc.
(Kylian): Cholera, Rush! Trzymaj się wezwę pomoc, wyciągnę Cię z tego, rozumiesz?!
Osłabiony Rodianin położył dłoń na ramieniu Kylaina, pokiwał głową na boki i rzekł;
(Rush): Hah.. Nie wiedziałem, że potrafisz takie sztuczki. Spójrz na mnie Ja.. Ja chyba nie dam rady 'lain..
(Kylian): Ja nie mam pojęcia, co to było, ale nie przejmuj się tym teraz. Pomogę Ci, razem z tego wyjdziemy!
(Rush): Trzymaj tę pozycję młody.. Tylko nie stój w miejscu, dobra?
(Kylian): Rush, przestań tak mówić, bądź silny! RUSH, RUSH!
Rodianin odszedł w ramionach młodzieńca, został pochowany przed chatką. Po czasie na horyzoncie zjawiły się dwa krążowniki Rebelii, do których dotarła wiadomość alarmowa; ich widok był niespodziewany zarówno, jak i obojętny dla Kyliana, w jego myślach panowała szarość i pustka. Chłopak został obezwładniony i aresztowany. Kontrabandę, którą przemycał została zabezpieczona jako dowód na jego nielegalne działania. Sprawa młodego przemytnika była z góry przegrana ze względu na obecną inwazję, jego przesłuchania nie były szczegółowe z racji na wcześniejszą zerową kryminalną aktywność. Podczas przyspieszonego procesu karnego, oskarżony utrzymywał swoją niewinność w kwestii morderstwa. Twierdził, że choć brał udział w nielegalnych działaniach, nie miał związku z morderstwem, które miało miejsce podczas jednego z konfliktów w jego przemytniczej przeszłości. Jego obrona polegała na twierdzeniu, że działał w obronie własnej i nie ponosił odpowiedzialności za śmierć innej osoby, która próbowała go zaatakować. Zarzuty morderstwa zostały ostatecznie odrzucone przez radę, która nie miała wystarczających dowodów. Mimo to został uznany za winnego nielegalnego przemytu kontrabandy. Otrzymał karę pozbawienia wolności, a jego status obywatela galaktyki został znacząco ograniczony. Kylian trafił do więzienia, gdzie zastały go surowe warunki i monotonia codziennego życia za kratami. Dni stawały się coraz dłuższe, a odliczanie od początku odsiadki wydawało się jedyną rzeczą, która pozwalała mu zrozumieć, że istnieje nadzieja na powrót do cząstki dawnego życia. To były trudne lata, ale Kylian zdawał sobie sprawę z błędów swojej przeszłości i miał nadzieję na lepszą przyszłość. W więzieniu nawiązał silną więź z jednym z osadzonych, którym okazał się być starszy mężczyzna o imieniu Darius. Ich przyjaźń przetrwała przez lata odsiadki i stała się źródłem nadziei i wsparcia. Po trzech latach odsiadki chłopak został zwolniony za dobre sprawowanie. Był to dla niego moment ulgi i okazja do rozpoczęcia nowego rozdziału w życiu, mimo wszystko z tyłu głowy nadal rozmyślał o swoim śnie. Darius, który również został zwolniony, pomógł odnaleźć się młodzieńcowi, zaproponował mu lokal i pracę przy wydobywaniu surowców na planecie Nigel VI. Po adaptacji w nowym otoczeniu i złapaniu w ręce uczucia wolności wróciła mu jego najgorsza myśl — śmierć swojego przyjaciela, nie przeszedł obok tego obojętnie. W jego głowie ciągle krążył proroczy sen, w którym widział zabitego przyjaciela. Po skończonej zmianie wybrał się z Dariusem do pobliskiego pabu. Postawił przy barze kilka kredytów i rzekł do barmana;
(Kylian): Dwie szklanki Corellian Whiskey.. Darius, czasem mam wrażenie, że ten świat mnie mówi, ale nie mam pojęcia co.
(Darius): Przyjacielu, wiem, że to nie były łatwe lata. Odsiadywałeś w swoich młodych latach, to normalne, że brakuje Ci większych wrażeń. Nie dostaniesz ich na planecie przykrytej śniegiem i lodowcami.
(Kylian): Mam jeszcze wiele do zrobienia, ciągle po głowie chodzi mi Rush... Chciałbym odwiedzić jego grób, chciałbym odwiedzić Utapau.
(Darius): Jeszcze zdążysz odłączyć się od przeszłości chłopaku, początki za zawsze trudne. Wiesz co? Podaruje Ci w prezencie kilka kredytów, zorganizuj sobie jakiś prom.. Uzupełnij tę pustkę, która w Tobie siedzi. - Darius poklepał Kyliana po ramieniu, położył kilka kredytów przed nim.
(Kylian): Dzięki, ale w to coś głębszego.. Wiesz, przed tym całym zajściem ja.. Ja to przeżyłem, w śnie, rozumiesz? Wszystko było identyczne, co do joty.. Czy to nieposrane? W tym musi być jakieś znaczenie, jakiś znak — potrzebuję znać odpowiedź na to pytanie.
(Darius): Ugh.. Miałeś tylko ten sen? Zdarzało Ci się tak śnić?
(Kylian): Nie, nie to był pierwszy raz. Słuchaj, nikomu o tym nie mówiłem, chcę, żeby to zostało między nami.. W tamtym domu, po tym jak Rush został postrzelony, wyciągnąłem przed siebie ręcę i odepchnąłem ich. Poczułem w sobie coś, to coś ich rzuciło o ściane i to dość mocno. - Darius słuchał go uważnie i po chwili zastanowienia powiedział
(Darius): Wiesz, kiedyś dawno, dawno natknąłem się na ten temat w robocie na przerwie. Dwóch maniaków rozmawiało o Jedi, którzy potrafili przewidywać przyszłość i używać jakichś tam... Ugh mocy? Może to być coś, co cię zainteresuje. Podobno ciężko ich spotkać, większość z nich zapewnie poległa, odpierając ataki Yuuzhan Vongów. Na twoim miejscu wybrałbym się do głębokiego jądra, na Dremulae. Ta planeta słynie z bycia popularną galaktyczną atrakcję turystyczną, mają dobre centrum medyczne.
Kylian był zaskoczony tym, co usłyszał od swojego znajomego i natychmiast zaczął pytać go o więcej szczegółów. Wiedział, że ta podróż może być dla niego szansą na poznanie odpowiedzi na jego pytania.
- Informacje dodatkowe
a. Skąd dowiedziałeś się o Akademii?: Szukałem serwera RP i trafiłem na wasze forum:)